Grał z Robertem Lewandowskim i marzył o karierze. Piłkarz KS Hetman Katowice Jan Boniowski szczerze o walce z nałogiem i terapii [Zdjęcia + Wideo]

Miał plan na piłkarskie życie jak z bajki. Debiut w Legii Warszawa, potem transfer do Realu Madryt, a na koniec powrót do Ursusa. Grał w jednej drużynie z Robertem Lewandowskim. Alkohol i narkotyki sprawiły, że z marzeń nie zostało prawie nic. Dziś Jan Boniowski z KS Hetman 22 Katowice o walce z nałogiem mówi bez wstydu. Wie, że jego historia może uratować komuś życie.
Jan Boniowski - młodość i piłkarskie marzenia
Jan Boniowski to zawodnik w klubie Hetman 22 Katowice. Był dobrze zapowiadającym się piłkarzem, który niegdyś grał u boku takich zawodników jak Robert Lewandowski czy Radosław Majewski. Niestety, przez alkohol i narkotyki stracił szansę na wielką karierę, a nawet otarł się o śmierć. Obecnie od 6 lat jest wolny od używek. Prowadzi warsztaty związane z zapobieganiem uzależnieniom od alkoholu i narkotyków. O swojej przeszłości postanowił opowiedzieć redakcji WKATOWICACH.eu
W swoim życiu Jan od najmłodszych lat żył piłką nożną. Pochodzi z Warszawy, gdzie jako nastolatek trenował w lokalnych akademiach piłkarskich, m.in. w Ursusie. Dość szybko jednak zamarzył o wielkiej karierze.
Do tej pory trzymam w domu w Warszawie kartkę, gdzie na prośbę trenera jako bardzo młody zawodnik opisałem przebieg swojej wymarzonej kariery. W wieku 18 lat chciałem debiutować w Legii Warszawa, największym klubie. Po dwóch latach transfer do Realu Madryt, a na zakończenie kariery w wieku 35 lat do Ursusa, którego jestem wychowankiem. Tak miała zatoczyć koło moja kariera.
mówi w rozmowie z portalem WKATOWICACH.eu Jan Boniowski
W 2006 roku zaliczył debiut w III lidze, w barwach Znicza Pruszków. Choć wówczas nie sądził, że spotka na swej drodze piłkarskie legendy, dziś z nostalgią wspomina nam dni, gdy grał u boku… Roberta Lewandowskiego.
W jednym składzie z Robertem Lewandowskim
Jan Boniowski w sezonie 2006–2008 dzielił szatnię z Robertem Lewandowskim. Młody obrońca Znicza Pruszków obserwował, jak przyszły kapitan reprezentacji Polski prowadzi akcje i zdobywa bramki. Obaj wówczas nie wiedzieli jeszcze, jak potoczą się ich kariery. Tak Jan Boniowski wspomina wspólne treningi i mecze.
Moim pierwszym skojarzeniem z Robertem Lewandowskim było: "Co on robi w Zniczu Pruszków?". Przyszedł tam po ciężkiej kontuzji, kulał. Ale gdy ja szedłem po treningu spotkać się z nimi, on zostawał i ciężko trenował dalej. Mieliśmy inną etykę pracy, między nami była tu kolosalna różnica. On później zrobił karierę, a u mnie niestety pierwsze skrzypce zaczęły odgrywać narkotyki i alkohol. W zasadzie rozminęliśmy się już na początku, ale nadal bardzo mocno mu kibicuję.
wspomina Jan Boniowski
Ciemna strona kariery – pierwsze kroki w nałogu
Gra w klubie piłkarskim wiąże się z wieloma wyjazdami, chociażby na zgrupowania czy obozy. To czas, kiedy piłkarze szczególnie skoncentrowani są na szlifowaniu swoich umiejętności i dopracowywaniu taktyki. Niestety, w życiu Jana Boniowskiego zgrupowania nie były jedynie czasem treningu. W jego życiu coraz częściej, poza piłką nożną, do ataku wkradał się niebezpieczny zawodnik - alkohol.
Pochodzę z rodziny alkoholików, zarówno moja mama i mój tata nimi byli. Nie jest to dla mnie usprawiedliwienie, bo moja siostra, wychowywana w tym samym domu, nie miała nigdy z używkami problemów. Ja przebiłem moich rodziców w tym uzależnieniu mocno. Popadłem w poważne tarapaty i problemy z prawem.
przyznaje Boniowski
Zawsze niewinnie się zaczyna, od jednego piwa na trzech, ale później to uzależnienie postępuje bardzo szybko. W wieku 22 lat przyznałem się swojej rodzinie, że jestem alkoholikiem. Nic wtedy nie zrobiłem, nie poszedłem na terapię, bo byłem najmądrzejszy i uważałem, że sobie poradzę sam i przerwę, kiedy zechcę. Niestety, obudziłem się w fazie "walca", w której niszczy się relację ze zdrowiem, rodziną, przyjaciółmi.
dodaje
To właśnie narkotyki prześladowały Janka przez kolejne lata. I w tym przypadku - podobnie jak wcześniej - zaczęło się od piłkarskiego wyjazdu.
Pierwszy raz spróbowałem w Holandii na turnieju piłkarskim. Najczęściej brałem dopalacze, które dawały mi chwilową energię, siłę. W apogeum najbliższymi byli dla mnie dilerzy. Nie warto dzielić na słabsze czy twardsze - narkotyk to narkotyk.
podkreśla Janek
"Terapia albo śmierć"
Jak mówi nam Boniowski, jego upadek następował powoli. Imprez i używek było coraz więcej. Popadał w coraz większy, alkoholowy obłęd. Cierpiała rodzina, bliscy i jego własne zdrowie. Punkt krytyczny nastąpił po trwającym kilkanaście tygodni ciągu używek. Był bliski najtragiczniejszej decyzji swojego życia. Kilkukrotnie myślał o skończeniu ze sobą.
Dna sięgnąłem, kiedy wszedłem w trzymiesięczny cug alkoholowo-narkomański. Wynajmowałem sam mieszkanie, więc miałem idealne warunki. Nawet dwa pobyty w szpitalu w tym czasie nie spowodowały, że przestałem pić czy ćpać. To były po prostu chwilowe pauzy i wracałem do nałogu.
Po trzech miesiącach zobaczyłem siebie w lustrze i chciałem skończyć ze sobą. Chciałem pożegnać przyjaciół. Chciałem pożegnać byłą partnerkę, którą skrzywdziłem psychicznie i fizycznie, z tym brzemiem będę musiał żyć do końca życia. Umówiliśmy się na spotkanie, pogadaliśmy, przemyślałem sprawę i powiedziałem: "Zawieź mnie: albo terapia albo śmierć. Sam sobie już nie poradzę". Nie chciałem się zmieniać dla kogoś, chciałem się zmienić dla siebie.
opowiada nam Jan Boniowski
Boniowski trafił wówczas do ośrodka psychiatrycznego w Tworkach, gdzie przechodził liczne sesje terapeutyczne. Odbywały się tam spotkania grupowe i indywidualne rozmowy. W końcu stanął twarzą w twarz z problemami. Pojawiła się nadzieja na lepsze jutro.
Pierwszego dnia nic nie czułem, byłem pusty w środku. U osób uzależnionych po odcięciu stresogenu jest zazwyczaj spokój, natomiast jeśli nie są leczeni, wracają do tego ponownie. Tylko kilku procentom pacjentów po 5 latach udaje się nadal wygrywać z nałogiem.
wspomina nasz rozmówca
Nowotwór i kolejna walka o siebie
Gdy wydawało się, że najgorsze już za nim, przyszedł kolejny cios – diagnoza nasieniaka. Po dwóch latach od wyjścia z nałogu, ponownie - w tak w krótkim czasie - musiał stanąć do walki o własne zdrowie. Wsparcie rodziny i przyjaciół okazało się bezcenne. Po serii zabiegów i leczeniu onkologicznym odzyskał zdrowie.
Jestem dobitnym przykładem, że każda ilość alkoholu, papierosów czy narkotyków zwiększa ryzyko nowotworu. Po dwóch latach trzeźwego życia, dowiedziałem się, że mam raka. Spodziewałem się, że kiedyś w końcu organizm przypomni się o te lata spędzone w nałogu, ale było to trudne. Gdyby nie bliscy i terapeuta, byłoby bardzo ciężko.
mówi nam Janek
"Wygraj życie"
Jan Boniowski od 6 lat jest "czysty". Nie odciął się jednak od swojej przeszłości, której przykład i życiową przemianę chce przekuć w coś dobrego. Prowadzi warsztaty "Wygraj życie" oraz podcast (Za)kopane marzenia, gdzie opowiada o walce z uzależnieniami i chorobą. Jego nadrzędnym celem jest, by dotrzeć chociaż do jednej osoby, i gdy mu się to udaje, to dla niego duży sukces.
Podobnie, jak przed meczem opracowujemy taktykę, tak na warsztatach analizujemy, rozpracowujemy jak działa i do czego może doprowadzić używka - alkohol czy narkotyki. Pierwsze warsztaty prowadziłem w Katowicach, w Domu Aniołów Stróżów.
Prowadzę również podcast (Za)kopane marzenia, w których opowiadam swoją historię, od dziecka do teraz. Takich historii jak moja są setki, tysiące, jak nie dziesiątki tysięcy w całej Polsce. Co 10 sekund na świecie przez alkohol umiera człowiek. To przerażające.
dodaje Boniowski
Przygoda w "Hetmanie"
Można powiedzieć, że historia Jana Boniowskiego zatoczyła koło. Trudna przeszłość nie przekreśliła do końca jego pasji, gdyż obecnie Janek jest zawodnikiem Hetman 22 Katowice. Po ciężkich latach życia, zmagania się z nałogami, nowotworem i otarciem się o śmierć, dziś można powiedzieć, że odnalazł szczęście - zarówno na boisku, jak i w życiu prywatnym. Nie zapomina jednak o swojej przeszłości i przestrzega przed konsekwencjami, jakie może przynieść stosowanie używek.
Alkohol i narkotyki spowodowały tylko i wyłącznie to, że nie byłem sobą. Jak zobaczyłem siebie w lustrze, nie widziałem wysportowanego, uśmiechniętego gościa. Pytałem siebie: co się ze mną stało? Z dzieciaka uśmiechniętego, niosącego pomoc, mającego marzenia zamieniłem się w potwora, krzywdzącego psychicznie i fizycznie, mającego problemy z prawem. Dopiero kiedy upadłem, stwierdziłem, że terapia jest niezbędna.
podsumowuje Jan Boniowski
Zobacz także

Reprezentacja Polski wraca na Stadion Śląski. Polska-Finlandia już we wrześniu

Młode piłkarki UKKS Katowice spotkają się z Robertem Lewandowskim i całą reprezentacją Polski

Robert Lewandowski w Zabrzu! Wziął udział w badaniach Politechniki Śląskiej