Julia Bocianowska

Julia Bocianowska z Katowic jest wikingiem i tworzy Herbs & Hydro

Od września do końca maja Julia Bocianowska i jej mąż Tomasz mieszkają w Katowicach na Koszutce. Pozostałe miesiące spędzają w Norwegii, bo... są wikingami.

Od 10 lat tworzą naturalne kosmetyki pod marką Herbs & Hydro. Z kolei od 2019 roku ich tworzenie poszło w ciekawy kierunek i jest skierowane do osób podróżujących.

Skupiliśmy się przede wszystkim na formie kosmetyków w kostce, więc mamy cały asortyment dla podróżników. To bardzo lekkie i wydajne kosmetyki. Chyba jako jedyni mamy kosmetyk w kostce o zapachu wikinga. Używamy w nim dziegciu brzozowego i smoły brzozowej. Jest to substancja znana od tysięcy lat. Dla wikingów dziegieć był o tyle ważny, że służył im jako impregnat do drewna, dzięki czemu ich łodzie były bardzo wytrzymałe i dzięki temu mogli zdobywać Francję i wyspy brytyjskie. powiedziała nam pani wiking i właścicielka Herbs & Hydro, Julia Bocianowska

Oczywiście to niejedyne zapachy w ofercie, bo możemy kupić m.in. szampon w kostce o zapachu matchy, balsam w kostce mango czy śliwkowy. Wkrótce dostępne będą też naturalne perfumy wikinga w wosku pszczelim z dziegciem. To będzie mocny dymny zapach z repelentem, który odstrasza komary. Obecnie testowany jest przez bushcraftowców i outdoorowców.

Kosmetyki są naturalne i można używać ich w terenie. Też je stosujemy. Używaliśmy ich m.in. na morzu północnym, fiordzie czy pod wodospadem. Oczywiście można skorzystać z nich także w domu. Ja z każdej podróży dowiaduję się coraz więcej, co też sprawia, że mam nowe pomysły na zapachy i kosmetyki. dodaje Julia

To właśnie podróże odmieniły jej życie. Dziś jest wikingiem. To właśnie ten styl życia zachwycił ją i męża. Wszystko zaczęło się 3 lata temu.

Robiliśmy kostki z dziegciem brzozowym dla festiwalu Midgardsblot Metal Festival w Norwegii. To jeden z największych nordycko-metalowych festiwali w tym kraju. Byliśmy tam jako producenci-goście. To była nasza pierwsza styczność z kulturą nordycką i wikińską. Wielka miłość rozpoczęła się dopiero w kolejnym roku, na szwedzkiej wyspie Birka. Trafiliśmy tam na zaproszenie na festiwal tatuażu. To właśnie w tym miejscu zakochaliśmy się w wikińskim vibe, w ich kulturze. Wtedy nabraliśmy ochoty na to, by jeszcze bardziej przybliżyć się do tego świata. mówi nam pani wiking

Norwegia ma specyficzny klimat, który Julii i Tomaszowi bardzo odpowiada.

Dla nas jest to wymarzone miejsce latem. Mamy tam około od 12 do 17 °C. Czeka tam niesamowita surowa, dzika przyroda i wspaniali ludzie. Wszędzie jest bardzo czysto, bardzo bezpiecznie, są tam ogromne odległości i przestrzenie. Panuje uprzejmość. Przyroda zapiera dech w piersiach. Będąc tam, czujemy się dumni, robiąc kosmetyki naturalne dla turystów, które nie szkodą przyrodzie. powiedziała katowiczanka

Polecam wybrać się tam każdemu, by poczuć, jak smakuje tam powietrze, bo ono naprawdę smakuje. Warto pojechać do Norwegii, żeby zobaczyć te ogromne przestrzenie, szczyty, fiordy, żeby poczuć ducha historii wikingów. Obecni Norwegowie są bardzo dumni ze swojej spuścizny historycznej, narodowej. Są potomkami wikingów, tak się czują i to jest dla nich ogromna duma narodowa. dodaje

Przed Julią i jej mężem kolejna podróż na kolejne 3 miesiące. Wyruszają z Katowic 25 maja. Muszą dojechać do Świnoujścia. 26 maja o 1:00 jest prom, którym o godz. 6:00 trafiają do Trelleborgu w Szwecji. W tym roku muszą później przejechać przez całą Szwecję i kawałek Norwegii. W nadchodzącym sezonie ich pierwsze targi (market) są w Oslo. To czterodniowa impreza w stylu średniowiecznym. Później wyruszą do Gudvangen w Norwegii. Tam w wiosce wikingów spędzą 2 miesiące, ale będą odwiedzać też różne festiwale i markety na terenie kraju.

Po Norwegii podróżujemy samochodem, ale śpimy w namiocie. Nasz wikiński namiot ma drewniany stelaż. Konstrukcja namiotu łodziowego waży 70 kg, a jego poszycie jest z wełny. Całość waży około 100 kg. To nasz dom i miejsce pracy. Gdy jeździmy to trzeba go złożyć i rozłożyć w innym miejscu od nowa. Budowanie namiotu trwa około 3 godzin. Jeśli go nie złożymy, to nie mamy gdzie spać. Na szczęście służą nam długie, jasne noce w Norwegii. Mamy więc motywację, by szybko dojechać na miejsce i sprawnie go rozłożyć. śmieje się Julia

julia bocianowska trzyma saks

Julia i Tomasz posiadają stroje wikińskie, które są odtworzone zgodnie z tym, jak wyglądały w przeszłości. Trzeba odtworzyć je ręcznie, więc są bardzo drogie i kosztują wiele pracy. Powstają z naturalnych materiałów. To w nich poruszają się w wiosce wikingów w Gudvangen.

Julia na spotkanie z nami przybyła w wełnianej sukience, która jest wyszywana ręcznie jedwabnymi nićmi. Miała również kaletkę, czyli podręczną skórzaną torebkę, w której każda kobieta trzymała to, co jej niezbędne m.in. klucze, nożyk czy pieniądze. Na jej szyi zawisł amulet, który zrobił jej mąż. Powstał z kości lula, symbolizujących księżyc – to symbol kobiecy, wspólny dla kultury nordyckiej i słowiańskiej, bo w średniowieczu mocno się przenikały. Zaprezentowała nam także saks – bardzo ostry nóż gospodarski. Używa się go, by porąbać trochę drewna, przekroić coś dużego. Służy również do samoobrony.

Julia jeździ również po różnych festiwalach i wydarzeniach w Polsce. Opowiada na nich nie tylko o kosmetykach, ale także o kulturze wikingów.

Wikingowie lubią biesiady, ale to nie jest tak, że imprezują od rana do wieczora. W większości zajmujemy się pracą. My akurat sprzedajemy i promujemy nasze kosmetyki. Uczymy się rękodzieła. Mój mąż odkrył w sobie pasję do rzeźbienia. W wiosce jest dużo kowali, złotników czy ludzi, którzy pracują z kośćmi lub drewnem. Kobiety szyją i tkają. Biesiady odbywają się wieczorami, zawsze przy ognisku. Jest wesoło, są śpiewy. W Norwegii jest bardzo niewiele alkoholu, jest on bardzo drogi i można go kupić wybranych miejscach, stąd nie jest konieczny przy biesiadzie. Tradycyjnym napojem wikińskim jest miód. opowiada nam pani wiking

Wikingowie to bardzo zwarta, mocno związana ze sobą grupa. Tworzą strukturę plemienną. Zawsze można liczyć na czyjąś pomoc. Katowiczanie zostali przyjęci do tego kręgu i mogli liczyć na dużo uprzejmości.

Dla mnie najważniejsze w byciu wikingiem jest to, że mogę się czegoś nauczyć, że mogę pracować rękami. Poznaje mitologię, wierzenia. Słucham różnego rodzaju opowieści. Ważne jest to, że bycie wikingiem nie jest zależne od miejsca urodzenia. Można nim być w każdym zakątku ziemi, ponieważ bycie wikingiem to jest profesja, a nie narodowość. Ja czuję się wikingiem. podkreśla Julia Bocianowska

21 zdjęć

Pani Wiking - Julia Bocianowska. Właścicielka marki Herbs&Hydro